UWAGA! POSTACIE Z OPOWIADANIA NIE SĄ SŁAWNE!
Spojrzałam w lustro.
Zobaczyłam w nim ciemnowłosą dziewczynę z niebieskimi oczami. Jej usta były czerwone, ale nie od szminki. Od urodzenia już takie miała. Podobno ma to po swojej mamie. Mamie, której nawet nie znała i nie dane jej było poznać. Spojrzała głębiej w swoje błękitne oczy. A to z kolei po tacie. Taty również nie poznała. Denerwowało ją to, że każdy mógł wyczytać z nich wszystkie jej emocje. W tej chwili widziała w nich zmęczenie i znudzenie. Znudzenie swoim nudnym i bezuczuciowym życiem.
Tak, to ja. Rosalie McCentry. Ta niekochana i nielubiana przez wszystkich nastolatka. No, jeszcze trochę a osiemnastolatka. Jeszcze trochę, a będę mogła wyprowadzić się od przyszywanych rodziców - materialistów i zapomnieć o mojej tandetnej szkole.
Dlaczego jestem nielubiana i niekochana? Głupotą i kłamstwem byłoby powiedzieć, że to proste. Trudne to mało powiedziane. Chodzi o to, że w szkole ktoś puścił plotkę, że się puszczam. Ale to nie wszystko. Miałam chłopaka, ale jego przyjaciel powiedział mu, że chciałam się z nim pieprzyć. A to było na odwrót. Ledwo wyrwałam się z jego uścisku, kiedy w klubie niósł mnie na rękach do męskiej toalety. I jeszcze sęk w tym, że mój były był jednym z najbardziej popularnych w tej szkole. Jeśli on kogoś znienawidzi, ludzie z jego otoczenia robią to samo. Jeśli kogoś polubi, oni idą w jego ślady. Dlatego stałam się tą ''łatwą szmatą''.
Pewnie wielu by się dziwiło, jak ja sobie z tym poradziłam.
Oczywiście na początku nie obyło się bez cięcia, próby samobójstwa, narkotyków, ucieczki i przeholowania alkoholu. W normalnym domu pewnie rodzice poszliby ze mną do psychiatryka. Ale przecież ja nie mam prawdziwych rodziców. Moi prawdziwi rodzice mnie nie chcieli. A moi ''opiekunowie'' to kundel i suka. Tak ich nazywam. Zajęci są pracą. Ostatni raz widziałam ich jakieś pół roku temu. Nawet nie zauważyli, że uciekłam. Uciekłam, ale wróciłam, bo doszłam do wniosku, że to głupota.
W moim życiu nie ma miłości. Coś takiego nie istnieje. Nie wierzę w coś takiego. Miłość wiąże się z bólem i cierpieniem. Kiedy człowiek przestaje odczuwać miłość i żywić do kogoś to uczucie staje się robotem. Robot, czyli ktoś, dla którego życie to tylko sen, jedzenie, szkoła i tego typu rzeczy.
Jeśli ktoś by powiedział, że dla mnie życie tu na ziemi nie ma już sensu, z pewnością bym się z tym zgodziła.
Z tego co przeczytałam, to Rosalie nie ma za lekko w życiu ;(
OdpowiedzUsuńMuszę powiedzieć, że prolog nieźle mnie zaciekawił i mam ochotę na więcej, więc CZEKAM ;*
Juz po prologu stwierdzam, że masz talent ;)
Życzę weny i czekam na rozdział :*
Edyta.
Szczerze życzę weny bo tak mnie zaciekawiło, że musisz dodać szybciutko.
OdpowiedzUsuńCoś czuje, że to opowiadanie pokocham jak tamto <3
bosze jakie to piękne. a byłoby z pewnością piękniejsze bez tych kolokwializmów, które psują cały urok. życzę weny!
OdpowiedzUsuńszmaragdowytalizman.blogspot.com zapraszam :) !
Popracuję nad tym. Dzięki :*
Usuń