niedziela, 18 sierpnia 2013
środa, 14 sierpnia 2013
...
Tak się napalam na to nowe opowiadanie, ze chyba założę nowego bloga. Tylko nie wiem, kto ma być głównym bohaterem, bo wszystkich kocham tak samo (no może Lou ciut bardziej:)). Jedna z moich kochanych czytelniczek poleciła Harry'ego, ja zastanawiałam się nad Zaynem, ale szczerze to mogę pisać o każdym. I taaaak główny bohater będzie mordercą i w ogóle taki bad boy, dlatego w głównej roli najbardziej widział mi się Zayn. Według mnie Harry to bardziej taki kobieciarz XD. Ale w sumie to każdy mógłby być odpowiedni.
To była pierwsza kwestia - teoria. Ale jeszcze praktyka. Co do tematu szablonu i zwiastuna: znacie może kogoś, jakąś stronę, a może sami robicie zwiastuny, albo szablony? Jeśli chodzi o zwiastun to mam nawet spore wymagania :)
To jest prolog (może nie mówi zbyt wiele, ale jest)
Zaparkowałem samochód przed jego obrzydliwie ekskluzywnym domem. Skurwiel, nawet nie zasłużył sobie na to, abym do niego przyjechał.
Wysiadłem z auta z hukiem zatrzaskując drzwi. Ciężkie krople deszczu spadały na ziemię nie pozostawiając po sobie nic suchego. Założyłem kaptur na głowę i włożyłem ręce do kieszeni jeansów. Z każdym krokiem rozpryskiwałem na bok wodę z kałuży. Dotarłem do jego drzwi i nawet nie pukając otworzyłem bez żadnego pozwolenia. Niby nie było mnie tu rok, a jednak nic się nie zmieniło. Wszystko było takie samo. Drogocenne figurki, które kiedyś ukradł wciąż stały na tych samych miejscach. Nie zdejmując butów zacząłem kierować się ku źródle dźwięku. Z kuchni dochodziły głośne śmiechy. Jakże inaczej, pewnie świetnie się bawili, kiedy siedziałem w pierdlu. Szedłem, pozostawiając za sobą mokre ślady na płytkach, ale to nie był mój zasrany problem.
Stanąłem w wejściu pomieszczenia i momentalnie wszystkie trzy pary oczu spojżały na mnie. Zrzuciłem kaptur z głowy i ponownie włożyłem ręce do kieszeni spodni. Tylko na jego obrzydliwej mordzie za widniał szeroki uśmiech.
- Kurwa, Zayn! - Krzyknął i wstał.
Wyglądał na wstawionego, tak jak cała reszta. Posłałem mu jedno z najzimniejszych spojrzeń, jednak on zdawał się tym wcale nie przejąć. To on wciągnął mnie w to gówno. On kazał mi brać udział w tym zasranym wyścigu po całym mieście. I to właśnie przez niego namierzyła mnie policja.
- Spierdalaj - mruknąłem cicho.
Stanął przy mnie jak wryty i zmarszczył brwi.
- O co ci chodzi? - Wybełkotał niewyraźnie.
- Domyśl się, Jake - powiedziałem sucho.
Robert i Sam ciągle siedzieli przy stole patrząc się na mnie dziwnym spojżeniem. Zauważyłem, że Sam zgolił włosy i wytatuował sobie podobny obrazek do tego, który ma na twarzy Mike Tyson. Palant. Robert nic się nie zmienił. Może ewentualnie trochę przytył.
- Stary! Stęskniłem się za tobą! - Krzyknął i już chciał mnie uścisnąć, ale w porę go od siebie odepchnąłem.
Co za dupek. Zachwiał się do tyłu pod wpływem mojego ruchu. Gdyby był trzeźwy nie byłoby tak łatwo, mimo, że i tak jestem od niego silniejszy.
- Odwal się cwelu, jesteś pijany - powiedziałem niższym tonem mrużąc na niego oczy.
- Ej, ej - pierwszy raz odezwał się Sam. - No Zayn. Daruj już sobie. Wyszedłeś z więzienia, chyba zapomniałeś, jak smakuje wódka.
Popatrzyłem na niego. Siedział przy stole, a w ręku trzymał kieliszek wódki. Im tylko jedno w tych pustych pałach. No, może oprócz tego to dziwki, samochody, motocykle i kasa. Ponownie przeniosłem wzrok na Jake'a. Patrzył na mnie wyczekująco, jakby spodziewał się jakiegoś sprzeciwu z mojej strony, ale ja nie miałem już na to siły. Zanim znalazłem się w pierdlu miałem do wyboru dwa życia - albo żyć normalnie, zarabiać na siebie, znaleźć sobie żonę, wybudować dom, mieć gromadkę rozwrzeszczanych bachorów, albo wybrać życie kosztem innych, tak jak oni. Wybrałem to drugie i stałem się ostatnim skurwielem kradnąc, biorąc udział w nielegalnych wyścigach i posuwając każdą laskę, która sama kładła mi się do łóżka. Czy żałowałem? Część mnie jakby błagała, żeby zostawić wszystko i być normalnym facetem, ale przyzwyczaiłem się do czegoś innego i raczej tego nie żałowałem.
Odetchnąłem zaciskając szczękę. Wiedziałem, że jeśli teraz pokażę im środkowego palca nic mi już nie zostanie.
- Jeszcze raz mnie tak wsadzisz, a rozpierdolę nie tylko twoją twarz, ale i ciebie całego - powiedziałem najspokojniej jak potrafiłem, ale mimo to widziałem dreszcz przechodzący przez jego ciało.
Bał się mnie. Mimo, że był młodszy o rok byłem od niego zdecydowanie silniejszy pod względem psychicznym i fizycznym.
Usiadłem obok nich, a oni już podsunęli mi kieliszek z przezroczystym płynem.
Pomysł jest oczywiście mój i oryginalny :)
To była pierwsza kwestia - teoria. Ale jeszcze praktyka. Co do tematu szablonu i zwiastuna: znacie może kogoś, jakąś stronę, a może sami robicie zwiastuny, albo szablony? Jeśli chodzi o zwiastun to mam nawet spore wymagania :)
To jest prolog (może nie mówi zbyt wiele, ale jest)
Zaparkowałem samochód przed jego obrzydliwie ekskluzywnym domem. Skurwiel, nawet nie zasłużył sobie na to, abym do niego przyjechał.
Wysiadłem z auta z hukiem zatrzaskując drzwi. Ciężkie krople deszczu spadały na ziemię nie pozostawiając po sobie nic suchego. Założyłem kaptur na głowę i włożyłem ręce do kieszeni jeansów. Z każdym krokiem rozpryskiwałem na bok wodę z kałuży. Dotarłem do jego drzwi i nawet nie pukając otworzyłem bez żadnego pozwolenia. Niby nie było mnie tu rok, a jednak nic się nie zmieniło. Wszystko było takie samo. Drogocenne figurki, które kiedyś ukradł wciąż stały na tych samych miejscach. Nie zdejmując butów zacząłem kierować się ku źródle dźwięku. Z kuchni dochodziły głośne śmiechy. Jakże inaczej, pewnie świetnie się bawili, kiedy siedziałem w pierdlu. Szedłem, pozostawiając za sobą mokre ślady na płytkach, ale to nie był mój zasrany problem.
Stanąłem w wejściu pomieszczenia i momentalnie wszystkie trzy pary oczu spojżały na mnie. Zrzuciłem kaptur z głowy i ponownie włożyłem ręce do kieszeni spodni. Tylko na jego obrzydliwej mordzie za widniał szeroki uśmiech.
- Kurwa, Zayn! - Krzyknął i wstał.
Wyglądał na wstawionego, tak jak cała reszta. Posłałem mu jedno z najzimniejszych spojrzeń, jednak on zdawał się tym wcale nie przejąć. To on wciągnął mnie w to gówno. On kazał mi brać udział w tym zasranym wyścigu po całym mieście. I to właśnie przez niego namierzyła mnie policja.
- Spierdalaj - mruknąłem cicho.
Stanął przy mnie jak wryty i zmarszczył brwi.
- O co ci chodzi? - Wybełkotał niewyraźnie.
- Domyśl się, Jake - powiedziałem sucho.
Robert i Sam ciągle siedzieli przy stole patrząc się na mnie dziwnym spojżeniem. Zauważyłem, że Sam zgolił włosy i wytatuował sobie podobny obrazek do tego, który ma na twarzy Mike Tyson. Palant. Robert nic się nie zmienił. Może ewentualnie trochę przytył.
- Stary! Stęskniłem się za tobą! - Krzyknął i już chciał mnie uścisnąć, ale w porę go od siebie odepchnąłem.
Co za dupek. Zachwiał się do tyłu pod wpływem mojego ruchu. Gdyby był trzeźwy nie byłoby tak łatwo, mimo, że i tak jestem od niego silniejszy.
- Odwal się cwelu, jesteś pijany - powiedziałem niższym tonem mrużąc na niego oczy.
- Ej, ej - pierwszy raz odezwał się Sam. - No Zayn. Daruj już sobie. Wyszedłeś z więzienia, chyba zapomniałeś, jak smakuje wódka.
Popatrzyłem na niego. Siedział przy stole, a w ręku trzymał kieliszek wódki. Im tylko jedno w tych pustych pałach. No, może oprócz tego to dziwki, samochody, motocykle i kasa. Ponownie przeniosłem wzrok na Jake'a. Patrzył na mnie wyczekująco, jakby spodziewał się jakiegoś sprzeciwu z mojej strony, ale ja nie miałem już na to siły. Zanim znalazłem się w pierdlu miałem do wyboru dwa życia - albo żyć normalnie, zarabiać na siebie, znaleźć sobie żonę, wybudować dom, mieć gromadkę rozwrzeszczanych bachorów, albo wybrać życie kosztem innych, tak jak oni. Wybrałem to drugie i stałem się ostatnim skurwielem kradnąc, biorąc udział w nielegalnych wyścigach i posuwając każdą laskę, która sama kładła mi się do łóżka. Czy żałowałem? Część mnie jakby błagała, żeby zostawić wszystko i być normalnym facetem, ale przyzwyczaiłem się do czegoś innego i raczej tego nie żałowałem.
Odetchnąłem zaciskając szczękę. Wiedziałem, że jeśli teraz pokażę im środkowego palca nic mi już nie zostanie.
- Jeszcze raz mnie tak wsadzisz, a rozpierdolę nie tylko twoją twarz, ale i ciebie całego - powiedziałem najspokojniej jak potrafiłem, ale mimo to widziałem dreszcz przechodzący przez jego ciało.
Bał się mnie. Mimo, że był młodszy o rok byłem od niego zdecydowanie silniejszy pod względem psychicznym i fizycznym.
Usiadłem obok nich, a oni już podsunęli mi kieliszek z przezroczystym płynem.
Pomysł jest oczywiście mój i oryginalny :)
poniedziałek, 12 sierpnia 2013
Rozdział 5.
Odcięli mi internet (teraz korzystam z telefonu taty) i nie wiem, kiedy będę miała znowu. Także mam wyjaśnienie, dlaczego nie dodawałam ostatnio. Po prostu odcinają mi internet.
____________________________________________________________
Silny zapach jego perfum dało się wyczuć w powietrzu. Pocałunek nie był zachłanny i pełen pożądania, tak jak się tego spodziewałam. Był raczej delikatny i przepełniony troską. Jego malinowe usta dokładnie pasowały do moich. Kurwa, on po prostu niesamowicie całował. Kolejny raz poczułam się jak dziki zwierz, którego ktoś próbował oswoić. Oswoić delikatnością. Przez chwilę szarpałam się w jego objęciach, ale po jakimś czasie całkowicie zatraciłam się w pocałunku. Boże, co ja ze sobą robię?!
Chłopak uśmiechnął się przez pocałunek, kiedy poczuł, jak owijam sobie jego loki wokół palców. Nawet nie wiem kiedy moje ręce znalazły się na jego ramionach.
Denerwowało mnie to, że całkowicie się mu oddałam. Postanowiłam sobie, że nigdy nie dopuszczę do tego, aby chłopak całkowicie mną zmanipulował. Ale nie byłam w stanie odepchnąć go od siebie. Za bardzo podobał mi się ten pocałunek. Dlaczego jestem aż tak słaba?
Loczek przylgnął do mnie jeszcze bardziej, na co ja zareagowałam cichym jękiem. Zaczął zjeżdżać swoimi rękoma z mojej talii na strefę dla niego nieznaną. Włożył ręce do tylnych kiedzeni moich spodni i lekko ścisną moje pośladki. Myślałam, że to tylko w celu zaczepienia, dopóki nie poczułam, jak z jednej kieszeni wyciąga mój telefon.
Gwałtownie powróciłam na ziemię. Zaprzestałam oddawać się jego pocałunkom i oderwałam swoje usta od jego. Zmierzył mnie wzrokiem sama już nie wiem, czy pełnym pożądania, czy też może czego innego. Było ciemno. Chciałam się wyrwać z jego uścisku i zabrać mu mój telefon. Do mojej głowy ciskały się myśli, a raczej nieprzyzwoite przezwiska, które miałam ochotę rzucić w jego stronę. Ale powstrzymałam się bojąc się reakcji chłopaka. W dalszym ciągu nie wiedziałam, jak ma na imię.
Zaczął stukać coś w moim telefonie, a ja wierzgałam się w jego objęciach. Nie wiedziałam, co robi, bo telefon miał za moimi plecami. Zbliżył swoje usta do mojego ucha.
- Ćśśśś... Wszystko w porządku - mrukną i musnął ustami płatek mojego ucha.
Właśnie, że nic nie jest w porządku. Delikatnie pochylił swoją głowę na moją zmuszając mnie tym, abym dała mu dostęp do mojej szyji. Zaczął obdarowywać ją gorącymi pocałunkami, chcąc odwrócić moją uwagę od tego, co robił na moim telefonie.
Udało mu się. Doznałam nieziemskiego uczucia, które myślałam, że dawno wygasło w mojej duszy. Po raz pierwszy poczułam się szczęśliwa. Przymrużyłam oczy z rozkoszy jaką mi dawał.
- Jesteś taka miękka... - Kolejny raz mruknął mi do ucha, a ja całkowicie się rozpłynęłam.
Zapomniałam w ogóle, że ma w posiadaniu mojego iPhone'a, dopóki nie usłyszałam dźwięku przychodzącej wiadomości. Tyle że to nie był dźwięk mojej komórki, tylko jego.Domyśliłam się, że przez mój telefon wysłał do siebie SMSa, aby mieć mój numer.
Przejebane.
Umieścił mój telefon na wcześniejsze miejsce i odsunął się ode mnie.
Czy się bałam? Nie. Wcale. Ale aż drżałam z wściekłości. Nie byłam zła na niego, tylko na siebie. Na siebie, że tak łatwo dałam się wyprowadzić z równowagi i zatracić w pocałunku.
- Proszę, wyjdź - powiedziałam cicho, ale stanowczo.
Loczek uśmiechnął się łobuzersko i nachylił usta do mojego ucha.
- Coś czuję, że pocałunek ci się podobał - powiedział charakterystyczną chrypką za każdym wypowiedzianym słowem muskając ustami płatek mojego ucha. - Mi również.
Nie byłam w stanie się ruszyć. Najgorsze jest to, że miał rację. Tak, pocałunek mi się podobał.
Powrócił na swoją wcześniejszą pozycję. Zlustrowałam go całego. Był wysoki. Wyższy ode mnie. Mimo mroku, który panował w moim domu dało się zauważyć, że jego oczy błyszczały i obrały sobie główny punkt obserwacji. Mnie. Ponownie nachylił się do mnie chcąc znów złożyć na moich ustach pocałunek, ale odwróciłam głowę w bok. Loczek zaśmiał się rozbawiony i przejechał nosem po moim policzku.
- Jeszcze się spotkamy - powiedział i dał mi delikatnego, ale gorącego całusa w policzek. - Dobranoc, Rose.
W ciemnościach zamajaczyły kontury jego umięsnionego ciała. Po chwili już go nie było, ale w powietrzu wciąż unosił się zapach jego pociągających perfum.
Znowu Rose. Na samą myśl o tym skrócie imienia ''Rosalie'' ból i wściekłość zciskała mi gardło. Przywołane zostały wszystkie moje wspomnienia. Moje pełne imię to Rosalie i nie chcę nigdy więcej słyszeć o Rose. Nie będę czyjąś różyczką. Nie chcę być jakimś kwiatuszkiem.
_______________________________________________
Faktycznie, byłam idiotką, że nie wybiłam sobie z głowy tego pomysłu. Tak, opowiadanie w pewnym sensie jest podobne do Dark'a, ale nim nie jest. I jestem w rozsypce, bo nie wiem, co robić, bo albo zostawię to opowiadanie i rozpocznę nowe (mam oryginalny pomysł, na jaki nikt nie wpadł), albo dalej będę pisać to o Harrym. Nie mogę prowadzić dwóch.Pliiiss help mi! (A no bo jeszcze moja kochana koleżanka nie pozwala mi usunąć tego bloga.)
AaAaaaaAaa i tak wgl to nie wiem, po co to piszę, bo tak na prawdę nic nadzwyczajnego tu się nie będzie działo. Nie ma się na co napalać. Zwykłe LOVE STORY. Dziękuję za miłe komentarze, ale to opowiadanie nie jest ani przebojowe, ani oryginalne.
No i pytanie: nowy oryginalny, czy dokończony stary?
I jeszcze jedno: też wass koffam!! ♥♥♥♥♥♥
____________________________________________________________
Silny zapach jego perfum dało się wyczuć w powietrzu. Pocałunek nie był zachłanny i pełen pożądania, tak jak się tego spodziewałam. Był raczej delikatny i przepełniony troską. Jego malinowe usta dokładnie pasowały do moich. Kurwa, on po prostu niesamowicie całował. Kolejny raz poczułam się jak dziki zwierz, którego ktoś próbował oswoić. Oswoić delikatnością. Przez chwilę szarpałam się w jego objęciach, ale po jakimś czasie całkowicie zatraciłam się w pocałunku. Boże, co ja ze sobą robię?!
Chłopak uśmiechnął się przez pocałunek, kiedy poczuł, jak owijam sobie jego loki wokół palców. Nawet nie wiem kiedy moje ręce znalazły się na jego ramionach.
Denerwowało mnie to, że całkowicie się mu oddałam. Postanowiłam sobie, że nigdy nie dopuszczę do tego, aby chłopak całkowicie mną zmanipulował. Ale nie byłam w stanie odepchnąć go od siebie. Za bardzo podobał mi się ten pocałunek. Dlaczego jestem aż tak słaba?
Loczek przylgnął do mnie jeszcze bardziej, na co ja zareagowałam cichym jękiem. Zaczął zjeżdżać swoimi rękoma z mojej talii na strefę dla niego nieznaną. Włożył ręce do tylnych kiedzeni moich spodni i lekko ścisną moje pośladki. Myślałam, że to tylko w celu zaczepienia, dopóki nie poczułam, jak z jednej kieszeni wyciąga mój telefon.
Gwałtownie powróciłam na ziemię. Zaprzestałam oddawać się jego pocałunkom i oderwałam swoje usta od jego. Zmierzył mnie wzrokiem sama już nie wiem, czy pełnym pożądania, czy też może czego innego. Było ciemno. Chciałam się wyrwać z jego uścisku i zabrać mu mój telefon. Do mojej głowy ciskały się myśli, a raczej nieprzyzwoite przezwiska, które miałam ochotę rzucić w jego stronę. Ale powstrzymałam się bojąc się reakcji chłopaka. W dalszym ciągu nie wiedziałam, jak ma na imię.
Zaczął stukać coś w moim telefonie, a ja wierzgałam się w jego objęciach. Nie wiedziałam, co robi, bo telefon miał za moimi plecami. Zbliżył swoje usta do mojego ucha.
- Ćśśśś... Wszystko w porządku - mrukną i musnął ustami płatek mojego ucha.
Właśnie, że nic nie jest w porządku. Delikatnie pochylił swoją głowę na moją zmuszając mnie tym, abym dała mu dostęp do mojej szyji. Zaczął obdarowywać ją gorącymi pocałunkami, chcąc odwrócić moją uwagę od tego, co robił na moim telefonie.
Udało mu się. Doznałam nieziemskiego uczucia, które myślałam, że dawno wygasło w mojej duszy. Po raz pierwszy poczułam się szczęśliwa. Przymrużyłam oczy z rozkoszy jaką mi dawał.
- Jesteś taka miękka... - Kolejny raz mruknął mi do ucha, a ja całkowicie się rozpłynęłam.
Zapomniałam w ogóle, że ma w posiadaniu mojego iPhone'a, dopóki nie usłyszałam dźwięku przychodzącej wiadomości. Tyle że to nie był dźwięk mojej komórki, tylko jego.Domyśliłam się, że przez mój telefon wysłał do siebie SMSa, aby mieć mój numer.
Przejebane.
Umieścił mój telefon na wcześniejsze miejsce i odsunął się ode mnie.
Czy się bałam? Nie. Wcale. Ale aż drżałam z wściekłości. Nie byłam zła na niego, tylko na siebie. Na siebie, że tak łatwo dałam się wyprowadzić z równowagi i zatracić w pocałunku.
- Proszę, wyjdź - powiedziałam cicho, ale stanowczo.
Loczek uśmiechnął się łobuzersko i nachylił usta do mojego ucha.
- Coś czuję, że pocałunek ci się podobał - powiedział charakterystyczną chrypką za każdym wypowiedzianym słowem muskając ustami płatek mojego ucha. - Mi również.
Nie byłam w stanie się ruszyć. Najgorsze jest to, że miał rację. Tak, pocałunek mi się podobał.
Powrócił na swoją wcześniejszą pozycję. Zlustrowałam go całego. Był wysoki. Wyższy ode mnie. Mimo mroku, który panował w moim domu dało się zauważyć, że jego oczy błyszczały i obrały sobie główny punkt obserwacji. Mnie. Ponownie nachylił się do mnie chcąc znów złożyć na moich ustach pocałunek, ale odwróciłam głowę w bok. Loczek zaśmiał się rozbawiony i przejechał nosem po moim policzku.
- Jeszcze się spotkamy - powiedział i dał mi delikatnego, ale gorącego całusa w policzek. - Dobranoc, Rose.
W ciemnościach zamajaczyły kontury jego umięsnionego ciała. Po chwili już go nie było, ale w powietrzu wciąż unosił się zapach jego pociągających perfum.
Znowu Rose. Na samą myśl o tym skrócie imienia ''Rosalie'' ból i wściekłość zciskała mi gardło. Przywołane zostały wszystkie moje wspomnienia. Moje pełne imię to Rosalie i nie chcę nigdy więcej słyszeć o Rose. Nie będę czyjąś różyczką. Nie chcę być jakimś kwiatuszkiem.
_______________________________________________
Faktycznie, byłam idiotką, że nie wybiłam sobie z głowy tego pomysłu. Tak, opowiadanie w pewnym sensie jest podobne do Dark'a, ale nim nie jest. I jestem w rozsypce, bo nie wiem, co robić, bo albo zostawię to opowiadanie i rozpocznę nowe (mam oryginalny pomysł, na jaki nikt nie wpadł), albo dalej będę pisać to o Harrym. Nie mogę prowadzić dwóch.Pliiiss help mi! (A no bo jeszcze moja kochana koleżanka nie pozwala mi usunąć tego bloga.)
AaAaaaaAaa i tak wgl to nie wiem, po co to piszę, bo tak na prawdę nic nadzwyczajnego tu się nie będzie działo. Nie ma się na co napalać. Zwykłe LOVE STORY. Dziękuję za miłe komentarze, ale to opowiadanie nie jest ani przebojowe, ani oryginalne.
No i pytanie: nowy oryginalny, czy dokończony stary?
I jeszcze jedno: też wass koffam!! ♥♥♥♥♥♥
Subskrybuj:
Posty (Atom)